sobota, 30 czerwca 2012

Teleexpress.....


 ...czyli obrazkowe sprawozdanie z tego co u mnie się ostatnio dzieje, oprócz lepienia rzecz jasna:)

 Skrzyneczka dla Koci, jak mówi napis...........dzięki co Moniczko za kurs na transfery:)




 tu zabawa z aparatem, retro jest coool:)



Przykład zastosowania rodzimego wzoru folklorystycznego, podpatrzone i przypomniane tez przez Monikę---chwała jej za to:)



.............a może tak kolczyki z innej perspektywy????.................nie ukrywam że spodobało mi się:)





Skrzynka dla teraz juz byłe koleżanki z pracy----pewnej Anglomaniaczki:) pozdro M.:)




i na chrzciny dla Nikosia, zamówione przez przyjaciół; w środku dedykacja też naniesiona transferem ale ze względu na treść nie ujawniam.


 Aniołek do kompletu:)

 to na tyle, lecę lepić! bo armii przybywa w zaskakująco wolnym tempie, a czasu coraz mniej. Trzymajcie za mnie kciuki bo życie wbrew pozorom mi się sypie, poważnie!



poniedziałek, 18 czerwca 2012

Mobilizacja armii.........

..........anielskiej armii, o której zapomniałam wspomnieć w poprzednim wpisie, dostałam zamówienie na 200 aniołków malutkich jako podziękowania dla gości weselnych i kilka dużych do tego! tylko jak to kurde wszystko wysuszyć i za dużego rachunku za prąd nie nabić??? ciągle dumam!


 a tu zapowiedz mobilizacji:

Pa

Po woli wychodzę na prostą:)

To znaczy udaje mi się skończyć zamówienia zaczęte juz dawno, o dziwo jeszcze te wszystkie osoby z nich nie zrezygnowały, i mam chęci na tworzenie czegoś nowego, ale tak nie pod konkretna osobę, do galerii, dla zrealizowania nowego pomysłu, wypróbowania czegoś podpatrzonego w necie. Ale z tym 2 już gorzej bo mi nowe zamówienia napływają, i to potężne:):):) serducho się śmieje, łapki znowu buszują po allegro i sklepikach internetowych w poszukiwaniu nowych drewienek, chyba odżyłam:)
Kolejno oddane zamówionka:
skrzyneczka dla pewnej kobietki, z jej własną dedykacją, [pierwszy raz transferowałam tak duży tekst i to na wieczku]

 po reakcji przy oddaniu wnoszę że się spodobał..............mama nadzieję że obdarowanemu też:)

Następnie taca która leżała kilka miesięcy w oczekiwaniu na malowanie, przedmiocik własny pewnej Pani, ma być kompletem z tacami które wygrzebane na pchlim targu i odnawiam tez dla tej osoby....ale o tym później:)


 Mi sie podoba bardzo, zostawiłabym ją chętnie dla siebie, ale się nie da tak:)
Tu ja! Działam ze szlifowaniem wspomnianych tac! Oj ciężko idzie bo lakier jakim zostały pierwotnie pokryte jakiś twardy i trochę nieładnie pachnie, po chwili tarcia kręci mi się w głowie i robię przerwy:) Wyżej mój klocek dzieki któremu paluchu trochę bezpieczniejsze


A tak wygląda efekt tarcia! Stół pełen kurzu, kuchnia zreszta też, a lakier i stara farba się nie chcą łatwo poddać! Ale już bliżej jak dalej.
To na tyle dzisiaj......i tak dziwię się że zdołałam napisać tyle i dotrwać do końca tego posta, bo mi cosik zdrówko znów szwankuje, mama nadzieję że to przejściowe! Pozdrawiam zaglądaczy, kobietki o dobrych serduchach i pasjonatów dłubania w domu po kątach:):):) papatki